niedziela, 17 marca 2013

Rozdział IV

"Na­leżeli obo­je do te­go rodza­ju is­tot ner­wo­wych, wrażli­wych, szlachet­nych i kochających, które zdol­ne są do naj­większych poświęceń, ale które w życiu i zet­knięciu się z je­go rzeczywistością mało znaj­dują szczęścia, dając nap­rzód więcej, niż mogą ot­rzy­mać. Ten rodzaj ludzi gi­nie też za­raz i myślę, że jakiś dzisiejszy na­tura­lis­ta mógłby po­wie­dzieć o nich, że z góry są na śmierć ska­zani, bo przychodzą na świat z wadą ser­ca - za dużo kochają." -Henryk Sienkiewicz

Szybko się podnoszę instynktownie cofając się o kilka kroków. Nikogo nie widzę. Rozglądam się dookoła mrużąc delikatnie oczy. Nadal nic. Marszczę brwi. Oszalałam, myślę, jestem kompletną wariatką z cholernie wybujałą wyobraźnią. 
W tej chwili las wydaje mi się być naprawdę niebezpieczny. Każdy konar, każda gałązka, a nawet każdy listek wydają się żyć własnym życiem.
Gdy nadepniesz na nie będą wić się w agonii, a na Twoją twarz wpłynie złośliwy uśmieszek pełen ekscytacji. Cierpienie innych sprawia Ci ogromną przyjemność. Chcesz więcej. O wiele więcej. Z każdą sekundą odczuwania tego niepoprawnego pragnienia jesteś bliżej samego Diabła. Maczasz dłoń w krwi swej ofiary. Unosisz ją do ust i zlizujesz mrucząc niczym kot. Ubóstwiasz to. Pożądasz tego. Padasz na kolana i pochylasz się nad zmasakrowanymi zwłokami ofiary oblizując usta. Zamierasz w bezruchu. O czymś zapomniałeś. Tylko o czym? O tym, że prawdziwy demon powinien kochać się nad ofiarą ze swym partnerem? Tak. Właśnie o tym zapomniałeś. Lecz nie możesz się ruszyć. Chcesz polizać krwistą posokę, poczuć jej przepyszny smak, ale nie możesz. Brakuje tu czegoś jeszcze..
Zamknij się mój pochrzaniony umyśle.
Dziwne obrazy zaczynają znikać z mojej głowy. Wzdycham z ulgą. 
Nagle słyszę cichy szelest. Spoglądam w tamtą stronę, lecz widzę zwykłe krzaki, które poruszane są podmuchami wiatru nasilającego się z minuty na minutę. Do moich uszu dobiega krakanie spłoszonych kruków, a niesamowicie gęsta mgła, która pojawia się znikąd, sprawia, że ledwo dostrzegam nawet własne ręce. Znów atakuje mnie niepokój. Wiem, że nie mogę go zignorować. Zagryzam wargę, aż zaczyna mnie delikatnie szczypać. Czuję metaliczny posmak. Uciekać czy nadal tu stać i czekać na śmierć jak głupia blondynka w jednym z kiczowatych Horrorów? A jeśli to wszystko to tylko wytwór mojej wyobraźni? 
Nagle ciszę lasu rozdziera dzwonek mojego telefonu. Pospiesznie wyciągam go z kieszeni i odbieram.
-Tak?
-Iness! Gdzie ty jesteś?! Dzwonię do Ciebie od dobrych dwóch godzin i ciągle włącza się ta cholerna poczta głosowa!
-Ryan, uspokój się. Mówiłam, że idę się przejść. 
-Gdzie jesteś? Zaraz tam będę. 
-W lesie. 
-A konkretniej... ?
-Nie wiem.
Zapada cisza. Słyszę tylko nierównomierny oddech Ryana. Wiem, że próbuje się uspokoić. I tak mu się nie uda... A może jednak?
-Jak to "nie wiem"?! Nie wiesz gdzie jesteś?! -krzywię się.
-Nie wiem. Gdzieś w lesie. 
-Tyler zaraz Cię znajdzie. -mówi i rozłącza się. 
Wzdycham chowając telefon z powrotem do kieszeni. Mgła zdążyła już opaść, co wcale mnie nie uspokaja. Takie zjawiska raczej w przyrodzie nie występują. Ponownie się rozglądam i nagle coś zauważam. Owym czymś okazuje się być ogromne lustro ze srebrną oprawą oparte o pień jednego z drzew. Patrze w nie niczym zaczarowana. Od kiedy lustra same się świecą?
Coś popycha mnie w jego stronę, a ja niewiele myśląc ulegam. Co więcej chcę ulec. 
Stoję przed nim i widzę swoje odbicie... Nie. To nie jest moje odbicie. 
Widzę drobną blondynkę o olśniewającej urodzie. Ubrana jest w długą, prostą, szafirową suknię bez ramiączek, która podkreśla gładką niemal śnieżnobiałą cerę. Jej oczy koloru czystej oceanicznej wody obserwują mnie uważnie. Wokół nich widnieją poskręcane linie koloru nocnego nieba, które zdają się żyć własnym życiem. Jasne włosy nieznajomej splecione są w warkocz, który oplata jej głowę, tworząc wrażenie jakby nosiła złoty diadem.
Wyciągam rękę w jej stronę, a ona starannie powtarza mój ruch.  
Dotknij lustra.
Bez namysłu słucham niewypowiedzianego rozkazu. Moje palce muskają delikatnie szklaną taflę lustra, która pod moim dotykiem niebezpiecznie faluje. Oczarowana tym zjawiskiem zapominam o całym świecie. 
-Jesteś taka niewinna, mo bann ri. -słyszę, jednak nie odwracam się.
Boje się, że lustro i tajemnicza kobieta znikną tak jak mgła. Dotykam go drugą dłonią, a wszystko nagle znika. Ogarnia mnie bezbrzeżny smutek. Czuję, że spadam. Coś ciągnie mnie w dół. 
Gwałtownie siadam ciężko oddychając. Rozglądam się i zaskoczona stwierdzam, iż jestem w jaskini. Siedzę na dużym kamieniu, a naprzeciwko mnie stoi mężczyzna odziany w długi szafirowy płaszcz, którego kaptur zasłania mi widok na twarz nieznajomego. Moje serce tłucze się boleśnie o żebra, a ja staram się uspokoić oddech. Po kilku minutach udaje mi się. 
Patrzę na mężczyznę, którego coś w moim wnętrzu rozpoznaje. Mówi mi, że go znam. 
Niebezpieczeństwo.
Chęć ucieczki z tego miejsca rośnie z minuty na minutę. Biorę głęboki wdech zaciskając dłonie w pięści.
-Kim jesteś? -pytam.
-Mów mi Sean. -odpowiada szorstkim głosem, od którego przechodzą mnie ciarki.
-Czym jesteś?
-Acillą. 
Chcę zapytać czym, u licha, jest Acilla, gdy pojawia się za nim postać z mojego snu. Powoli zdejmuje czarny kaptur z głowy, a ja otwieram usta ze zdziwienia. No nieźle...

________________________________________________
Rozdział jest, choć nie jestem z niego zadowolona.
Moim zdaniem jest najkrótszy i... Ogólnie najgorszy.
Może dlatego, że nie mam zbyt dobrego humoru?
Nie mam pojęcia. W każdym razie przepraszam 
moich nielicznych czytelników za ten niewypał.
Pozdrawiam.

3 komentarze:

  1. Wybaczam krótki rozdział bo jest świetny :D Bardzo mi się podoba :) Jest doskonale napisany aż chce się więcej czytać :)i nie jest wcale najgorszy :) Jest świetny :) Wszystko co napiszesz jest okropnie dobre :) Zaczynam popadać w kompleksy :D
    Czekam oczywiście na nowy rozdział a tym czasem zapraszam do mnie na nowy 5 rozdział pt: "Nigdy nie pozwolę Ci upaść" :) Zapraszam serdecznie do czytania i komentowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie, czemu taki krótki? Pisz szybko kolejny bo nie wytrzymam. Chyba umrę z ciekawości!
    Genialne zakończenie, trzyma poziom :) ogółem miód, cud i truskawki ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo czarne charaktery są najlepsze :D Ci niebezpieczni chłopcy zawsze mają w sobie coś takiego pociągającego :D
    a ja i tak uważam że ty piszesz o milion procent lepiej ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń